Aby lepiej poznać dzieje naszych przodków możemy szukać wszelkich danych dotyczących różnego rodzaju klęsk naturalnych, wojen, zmian granic. Informacje te dają pojęcie nie tylko z czym musieli zmagać się w przeszłości mieszkańcy danych terenów, ale też mogą być punktem wyjścia do poznania przyczyn przemieszczenia się ludności. Podczas badań w różnych regionach kraju zauważyłam, że mniej więcej w tym samym okresie, w badaniu dziejów kilku zupełnie niespokrewnionych ze sobą rodzin - natrafiam na ... pustkę. Rodziny te pojawiają się "znikąd" w miejscu swojego zamieszkania i nie wiadomo skąd przybyły.
Przyczyny tego mogą być różne i całkowicie ze sobą niezwiązane np zwykła migracja z bliższej lub dalszej okolicy, której nie możemy zlokalizować. Co jednak jeśli przyczyny są szersze i dotyczą większej ilości rodzin? Badając księgi metrykalne z Kluwiniec zauważyłam, że początkowo niewielka wioska z małą ilością ludności, nagle zaczęła się zdecydowanie powiększać. Przyczyną nie była nadzwyczajna płodność czy zmniejszenie śmiertelności lecz ewidentnie napływ nowej ludności, która nie mieszkała wcześniej w okolicy. Jaka mogła być tego przyczyna? Pierwsze co mi się nasunęło to zmiana granic. Ponieważ chodzi o lata ok. 1815-21 pomyślałam, że jest to związane z ponownym przyłączeniem części okolic Tarnopola do zaboru austriackiego (po kilkuletniej przynależności do Rosji). Gdy z podobnym przypadkiem spotkałam się w Wielkopolsce pomyślałam, że może przyczyną była wojna i jej skutki. W końcu był to okres po upadku Napoleona. Kilkuletnia zawierucha wojenna związana z powstaniem Księstwa Warszawskiego, a potem odwrotem z Rosji i ostateczną klęską, to oprócz szczytnych celów także ogromny koszt społeczny. Ktoś musiał wyżywić żołnierzy, zapewnić uzbrojenie - o takich skutkach zwykle mało się pisze. Na wojnie nie jeden się wzbogacił, ale większość raczej straciła. Upadek bogatszych rodzin pociągał za sobą kłopoty z utrzymaniem się wielu zależnych od nich wolnych chłopów, zarządców majątków, dzierżawiącej majątki szlachty. To wszystko musiało prowadzić do przemieszania się ludności na większe niż zwykle odległości, co z kolei poważnie utrudnia znalezienie mam naszych przodków gdy brak informacji w księgach metrykalnych skąd pochodzili. Jednak wydaje mi się, że okres związanej z tym migracji powinien wystąpić o jakieś 2 lata wcześniej.
Przypadkiem natrafiłam na program o wpływie wybuchu wulkanu na Islandii na wybuch rewolucji we Francji i dużą ilości zgonów z tym związanych w całej Europie. Dlatego zaczęłam szukać czy w badanym przeze mnie okresie też nie było jakiegoś zgubnego w skutkach wydarzenia naturalnego powodującego znaczne zwiększenie migracji ludności. Przyczyna naturalna rzeczywiście była. W 1815 r. wybuchł w Indonezji wulkan Tambora mający status "małego" superwulkanu (małego w stosunku do wulkanu w Yellowstone). Jego erupcja spowodowała uwolnienie do atmosfery olbrzymich ilości popiołów i miała skutki ogólnoświatowe. W roku 1815 średnia temperatura spadła o 3-4 st, a w roku 1816 brak lata na półkuli północnej - w Europie i Ameryce Północnej oraz związana z tym klęska nieurodzaju i głodu.
Tak więc wydaje mi się, że największy wpływ na migrację ludności w latach ok. 1815-20 miał właśnie wybuch tego wulkanu. Oczywiście wcześniejsze "wypadki napoleońskie" też miały w tym swój udział, a wybuch na odległej wyspie, w wielu przypadkach przypieczętował znaczne zubożenie ludności i konieczność zmiany miejsca zamieszkania.
Zamierzam szukać dowodów wpływu wybuchu Tambora na klimat w Polsce, w szczególności w Galicji. Ze względu na odległość czasową i ograniczoną liczbę danych nie będzie to łatwe zadanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz